Ostatnio przy okazji wpisu o 'Movie 43' pisałam o moim stosunku do komedii, że z nimi to niestety coraz słabiej, że niektórych to już nie da się oglądać i to się tyczy zarówno tych amerykańskich, jak i polskich, cały czas ością w gardle stoi mi 'Kac Wawa' czy 'Los numeros'. Takich traumatycznych przeżyć nie da się wymazać z pamięci.
'Millerów 'pewnie bym nie obejrzała, gdyby nie zwiastun, naprawdę śmieszny. Tak też pewnego dnia miałam doła no i obejrzałam 'Millerów'. Czy żałowałam? Nie, śmiałam się do rozpuku, aż martwię się, że odbije się to w przyszłości na mojej twarzy, w postaci zmarszczek.
Główny bohater filmu Dave jest dilerem i kiedy chciał być dobrym człowiekiem i pomógł nieznajomej dziewczynie, stracił swój 'towar' i pieniądze szefa, tak też, aby odpracować tą stratę musi przeszmuglować marihuanę przez granicę z Meksykiem. Tak też wpada na genialny pomysł, że najprościej będzie przejść przez tę granicę jako stateczny i porządny ojciec rodziny, którego nikt nie będzie podejrzewał o tak niecne zamiary. I Tak też zaczyna poszukiwanie swojej nowej rodzinki. Synem staje się sąsiad-prawiczek Kenny swoją drogą miły chłopczyk, córką Casey, bezdomna nastolatka, buntownicza i pyskata, a żoną Rose sąsiadka i striptizerka.
Zaletą nie wątpliwie są naprawdę śmieszne dialogi. Owszem żarty rzeczywiście głownie koncentrują się wokół seksu, ale coś je wyróżnia, są naprawdę śmieszne. Wartością dodaną są napotkani po drodze ludzie: szeryf, wkurzeni gangsterzy oraz starsze małżeństwo skrywającego ukryte pragnienia. Jak się okazuję z kolejną minutą filmu, bohaterowie coraz bardziej starają się odnaleźć w roli porządnych ludzi, Dave staje się troskliwą głową rodziny, Rose- mamą opiekującą się rodziną i dającą wiele trafnych rad, Kenny walczy z nieśmiałością, a Casey uczy się szacunku do siebie.
Tę komedie mogę wam polecić z czystym sumieniem, nie musicie bać się po nią sięgać. Gwarantuję dobrą zabawę i morze wyciśniętych łez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz