środa, 31 grudnia 2014

10 najlepszych filmów 2014 roku


Tak jak w zeszłym roku w tym mijającym 2014  przygotowałam dla Was subiektywny ranking 10 najlepszych filmów 2014 roku. Przyznam się szczerze, że mam poczucie, że ten rok był wyjątkowo dobry pod względem filmowym, a sporządzając ranking miałam nie lada problem. Trudno było wybierać pomiędzy filmami z początku roku, o których już zdążyłam zapomnieć, a tymi obejrzanymi niedawno, które na świeżo przeżywam nie mniej jednak wybory zostały już dokonane.A oto ich efekt.


10. Wielkie piękno
Zdobywca Oscara 2014 w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. O życiu, marzeniach i niespełnieniu, a w tle piękne włoskie obrazy. Dojrzały i wysublimowany. Więcej



9. Pod mocnym aniołem
Tradycyjnie jeden polski film musi w moim zestawieniu się znaleźć, w tamtym roku było to 'Bejbi blues' , w tym padło na Smarzowskiego. Mocne i prawdziwe kino. Więcej



8. Wolny strzelec
Demoniczny Jake Gylenhaal, który zdecydowanie zasługuję na nagrody za swoją rolę. Demaskuje prawdę  której najczęściej nie dostrzegamy. 


7.Tylko kochankowie przeżyją
Takie wampiry chcę oglądać częściej. Niesamowity klimat. Świetna muzyka. Więcej



6.Strażnicy Galaktyki
Hit minionego lata.Niesamowicie dobry film rozrywkowy, który wyszedł ze stajni Marvela.  Bawi i trzyma w napięciu. Więcej



5. Tajemnica Filomeny
Smutny, lecz prawdziwy z fenomenalną Judi Dench. Więcej



4.Witaj w klubie
Cudowni Matthew McConaughey i Jared Leto w filmie o  ciężkiej i niesamowitej walce. Zdecydowanie zasłużyli obydwaj na swoje Oscary. Więcej



3. Nebraska
Doskonałe klimatyczne kino drogi. Prostota i ujmujący Bruce Derm, czego chcieć więcej?. Więcej




2.Grand Budapest Hotel
Surrealizm, humor, piękno. Niesamowicie smakowity, aż chce się go jeść. Więcej



1. Zaginiona dziewczyna 
Zszokowała, trzymała w napięciu, dała do myślenia. Myślałam, że kompletnie niczym mnie zaskoczy, a tu proszę. Więcej


wtorek, 30 grudnia 2014

Zaginiona dziewczyna


 Od samego początku wiedziałam, że to film dla mnie. Uwielbiam wszelkie kryminalne historie, co prawda bardziej te książkowe, ale i filmowymi nie pogardzę. Tym razem również się nie zawiodłam. Sprawa wydawała się łatwa i oczywista. Zaginęła kobieta. Trzeba ją znaleźć. Sprawca jest zły i winny, bo to oczywiste.Problem w tym, że to wszystko nie jest takie proste i oczywiste.

'Zaginiona dziewczyna' to doskonały dreszczowiec. Z każdą kolejną minutę poznajemy kolejne tajemnice, które wciągają bez końca i nie pozwalają nam nie siedzieć jak na szpilkach. W najnowszym filmie Davida Finchera nie trudno zauważyć, że nic nie jest takim jakim wydaje się na początku. A schemat dobrzy-źli, to tylko mrzonka. W końcu nikt nie jest całkowicie dobry, ani całkowicie zły. Ważną rolę odgrywają media. Jeśli do tej pory nie zdawaliście sobie sprawy, że one naprawdę są czwartą siłą władzy to ten film zdecydowanie powinien przetrzeć Wam oczy. W jaki sposób one przedstawię wydarzenia, ma ogromny wpływ na to jak odbieramy rzeczywistość.

To zdecydowanie najlepszy thriller, jaki przyszło mi oglądać w tym roku. Logiczny, spójny, z doskonale rozpisanymi postaciami i równie dobrze zagranymi przez  Bena Afflecka i Rosamund Pike oraz z mrocznym idealnym wręcz nastrojem. Równie miły zaskoczeniem był widok na ekranie Neil Patricka Harrisa, znanego szerszej publiczności z serialu 'Jak poznałem waszą matkę'. David Fincher kolejny raz stworzył doskonały film i tym samym stał się jednym z moich ulubionych reżyserów. Mogłabym wymieniać jego filmy, które wręcz uwielbiam od genialnego 'Podziemnego kręgu', po równie mroczne i wciągające jak 'Zaginiona dziewczyna' -'Siedem', dobrą ekranizację mojego ukochanego kryminału Stiga Larssona 'Dziewczyna z tatuażem', wielbione przeze mnie 'House of Cards', po dwa odrobinę mniej lubiane, ale nadal dobre filmy czyli 'Ciekawy przypadek Benjamina Buttona' i 'The Social Network'. 

Zdecydowanie gorąco polecam i czekam z niecierpliwością na kolejną część kryminału Stiega Larssona, którą David Fincher ma wyreżyserować. Pamiętajcie nie wszystko, jest taki jakim wydaje się być.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Strażnicy Galaktyki


'Strażnicy Galaktyki' to zdecydowanie hit moich wakacji. Tak jak w tamtym roku o tej samej porze moje serce zostało podbite przez 'Millerów', w tym roku tego dokonali 'Strażnicy Galaktyki'. Muszę się przyznać, że nie byłam do nich przekonana od samego początku. Zwiastun średnio mi się podobał, pokładałam nadzieję w 'Sekstaśmie', że to ona zajmie miejsce 'Millerów' w tym roku. Także miałam ogromny dylemat, gdyż premiery 'Sekstaśmy' i 'Strażników Galaktyki' przypadły na ten sam dzień. Postanowiłam kierować się lepszą oceną oraz zawierzyć filmwebowi i jego gustomierzowi w ten sposób padło na 'Strażników Galaktyki' i nie żałuję.

Zasadniczo nie jestem fanką marvelowskich produkcji. Orientuję się kim jest Superman i Spiderman, aczkolwiek nigdy premiery filmów, które wyszły ze studia Marvela nie zachęcały mnie do wizyty w kinie. Skutecznie moją opinię o ekranizacjach komiksów zmienił Iron Man, Thor umocnił w przekonaniu, że takie filmy mogą być dobrą rozrywką, Avengersy podbiły stawkę, niestety jest jeden bohater o którym filmy zdecydowanie nie przypadły mi do gustu, a mowa o Kapitanie Ameryka. Jeśli nie kojarzycie wspomnianych powyżej bohaterów bądźcie spokojni, może zapomnieć o nich, bo 'Strażnicy Galaktyki' nie mają z nimi nic wspólnego.

'Strażnicy Galaktyki' to zdecydowanie najlepszy film Marvela, jaki widziałam. Otwierająca scena trochę mnie zszokowała, przyznam, że rzuciłam przy tym, co za beznadziejny film reklamują, nie idziemy na to, także możecie wyobrazić sobie jakie było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że to pierwsza scena. Potem było już tylko lepiej. Peter Quill lub jeśli wolicie Star-Lord jest w posiadaniu tajemniczego artefaktu na, który chrapkę mają dosłownie wszyscy, a szczególnie potężny Ronan . Za głowę Petera wyznaczona jest nagroda,a na jego top wpadają   szop Rocket, drzewo Groot, Gamora oraz Drax Niszczyciel. Peter chcąc ocalić siebie musi zawrzeć z nimi pakt. Szybko jednak odkryje, jak wielka moc kryje się za posiadanym przez niego artefaktem. Będzie musiał z tego powodu stanąć do bitwy od, której zależeć będzie los całej galaktyki, a nie będzie to łatwe w takim towarzystwie. 

'Strażnicy Galaktyki' zdecydowanie bawią, ale i trzymają w napięciu. Są doskonałą rozrywką dla widza w każdym wieku. Zarówno Zoe Saldana jak i Chris Pratt doskonale sprawdzili się w swoich rolach. Niemożna również zapomnieć o Bradleyu Cooperze i Vinu Dieselu, to oni w oryginalnej wersji stoją za postaciami Szopa i Groota. 

Tym, którzy jeszcze nie widzieli gorąco polecam. Osoby nie przekonane to marvelowskich produkcji również zachęcam do sięgnięcia po 'Strażników Galaktyki', bo nie jest to typowa produkcja tego studia. A mi pozostaje czekać na drugą część. Ponoć powstanie, a jej premiera będzie miała miejsce dopiero w 2017 roku.

niedziela, 28 grudnia 2014

Nebraska


Jakiś czas temu wspominałam Wam o 'Nebrasce'. Z jednej strony żałuję ogromnie, że przyszło mi obejrzeć ją dopiero teraz. W końcu to film nominowany do Oscara 2014 , o których chyba wszyscy dawno już zapomnieli, a zarazem tak dobry, że szkoda, że tak późno go odkryłam. Pomimo moich ochów i achów z czystym sercem muszę stwierdzić, że 'Nebraska' od samego początku skazana była na porażkę w wyścigu po Oscara. To nie jest film kasowy, który trafi do szerokiej publiczności. To film, który źle ogląda się w dużych kinach, to raczej obraz, który doskonale znalazłby się w małym kinie studyjnym. Spokojny i powolny, utrzymany w czarno białej kolorystyce, pełen ironicznego humoru.

Na pozór zwykła historia, jakich znajdziemy wiele w filmach, a zarazem przykuwa i nie potrafimy się od niej oderwać. Jest w niej coś niesamowitego. Sama fabuła to kolejna odsłona kina drogi. Ojciec Woody (Bruce Derm) i jego syn David (Will Forte) przemierzają USA, aby odebrać nagrodę, którą staruszek ubzdurał sobie, że wygrał. To sympatyczna podróż po Stanach Zjednoczonych poznając dogłębnie od wewnątrz zwyczaje lokalnych mieszczuchów, to również podróż w przeszłość bohaterów pełną mrocznych tajemnic, a wszystko  okraszone jest sporą dawką ironicznego humoru. 

Sama nie wiem, co mnie w tym filmie najbardziej urzekło, może ta prostota, zdecydowanie niewymuszona, a może to postać głównego bohatera Woodiego, zgorzkniałego staruszka, pijaka i chama, który okazuję się mieć w zanadrzu życiową mądrość i jakieś ludzkie dobro, nie rzucające się  w oczy. 

Z całą pewnością to najlepszy film nominowany w tym kończącym się roku do Oscarów w kategorii najlepszy film i aż złość mnie bierze, że zgarnął tego Oscara 'Zniewolony. 12 Years a Slave'.


sobota, 27 grudnia 2014

Hobbit:Bitwa Pięciu Armii


Witajcie. Mam nadzieję, że odpoczęliście już po świętach. Dzisiaj w krótkich żołnierskich słowach podzielę się z Wami moją opinią o trzeciej części Hobbita. Podejrzewam, że wszyscy fani ekranizacji Tolkiena obojętnie co przeczytają w internecie i tak będę chcieli koniecznie obejrzeć ten film. Szczególnie, że to najprawdopodobniej, jakaś szansa jeszcze istnieje, już ostatnia ekranizacja, która powstał na podstawie prozy tego autora. Ja za nim wybrałam się do kina przeczytałam recenzje i niestety większość z nich obwieściła tą część najgorszą, także byłam gotowa na to,że będzie źle, po niestety słabej trzeciej części Igrzysk nic już mi nie straszne. Powiem Wam jednak, że moim zdaniem  'Hobbit:Bitwa Pięciu Armii' nie ustępuje niczym ani jedynce, ani dwójce.

Jak podejrzewam mieliście okazję zauważyć w moich wcześniejszych recenzjach, że do Hobbita podchodzę na luzie. Nie liczę ile Peter Jackson dodał do książki, a co może pominął, chociaż uważam, że wątek Kili i Tauriel był naciągany. Ja oczekuję dobrej rozrywki i taką dostałam. 

Co się dzieję w tej części? Po pojedynku ze Smaugiem, przyszedł czas na bitwę przeciwko Sauronowi. Akcja napiera rozpędu, ale podobnie do pierwszej części można znaleźć momenty, zachęcające do tego, aby przysiąść i podziwiać  piękne plenery . Jak już sugeruje tytuł scen bitewnych jest wiele, ale nie nużą, czego się obawiam. Oczywiście co niektórzy przewrócą oczami na wszystko to co jest efektem specjalnym. W trzeciej części Hobbita oprócz wspomnianych wcześniej scen batalistycznych oraz pięknych krajobrazów, znajdziemy również wiele scen komicznych Alfrida, ale i samego Bilbo, mamy również do czynienie z dramatycznymi  jednostkowymi wyborami. 'Hobbit :Bitwa Pięciu Armii' stanowi doskonałe przejście do 'Władcy Pierścieni'

Czy polecam? Tak wszystkim fanom Hobbita, pozostałym niekoniecznie. Sama byłam na wersji 3D, ale myślę, że obejrzenie tego filmu w wersji 2D nie wpłynie negatywnie na jego odbiór. 

A mi pozostało wrócić do domu jak Bilbo i już z niego nie wychodzić, bo za rok w święta nie będzie już premiery kolejnego Hobbita. Łezka się w oku kręci.

wtorek, 9 grudnia 2014

Uczciwa oszustka

Nigdy nie byłam jakąś wielką fanką Muminków ani książki, ani bajki. Oglądałam i czytałam, ale nie udało im się skraść mego serca. Do literatury skandynawskiej po raz pierwszy przekonała mnie Astrid Lindgren i jej 'Dzieci z Bullerbyn', później był Stieg Larsson i jego saga Millenium wraz z którą rozpoczęła się moja miłość do kryminałów, następnie odkryłam Jo Nesbo no i jeszcze jednego autora/autorkę kryminałów tym razem ze Szwecji, ale nie zdradzam nazwiska po kiedy na blogu uporam się z cyklem kryminałów Jo Nesbo, to będę pojawiać się posty dotyczące tego drugiego autora/ autorki. 

Dlaczego pisałam o Muminkach? Bo nie wiem czy pamiętacie, ale to właśnie Tove Jansson jest autorką powieści o tych uroczych stworkach. Kiedy popatrzyłam na 'Uczciwą oszustkę' wydawało mi się, że będzie to idealna lektura na jeden wieczór, krótka, bo jedynie 238 stronnicowa napisana dużą czcionką  opowieść. Coś nieskomplikowanego. Popatrzyłam jednak na okładkę pod pozornie uśmiechniętą twarzą na okładce kryje się jednak coś mrocznego i niepozornego wiedziałam, że tak samo będzie z tą książką. 

Jest zdumiewająca. Tove Jansson spokojnie i niespiesznie opowiada prostą, aczkolwiek interesującą historię. Akcja rozgrywa się małej skutej lodem mieścinie. Głównymi bohaterami są: Katri Kling młoda księgowa, mieszkający z nią brat Mats oraz Anna Aemelin ilustratorka książek dla dzieci.  Katri Kling powszechnie uważana jest za niezwykle uczciwą osobę, jednak ma pewien plan o którym nie wie nikt, narzędziem do osiągnięcia jej celu ma być Anna. Czy jej się to uda? 

Kolejny raz jestem oczarowana skandynawską literaturą prostą, spokojną, pełną niedopowiedzeń i nostalgiczną, jak sama Skandynawia.  Zamierzam jeszcze częściej po nią sięgać.

piątek, 5 grudnia 2014

Tylko kochankowie przeżyją


Witajcie, po najdłuższej i mam nadzieję jedynej takiej przerwie na books and movies and so on. Dlaczego nie pisałam ? Sprawa jest prosta. Nie miałam czasu. Pewnie każdy z Was zna to uczucie, kiedy chciałby, żeby jego doba była z gumy. Ja z całą pewnością postaram się nie zaniedbywać już Was więcej, aczkolwiek od razu muszę zadeklarować, że na razie nie macie co liczyć na to, że nowe posty będą pojawiać się tak często, jak kiedyś. Zdradzę Wam trochę kuchni, czego możecie się spodziewać w najbliższym czasie na books and movies and so on? Będę nadrabiać zaległości w dzieleniu się z Wami, tym wszystkim, co miałam okazję zobaczyć w okresie kwarantanny. Będzie między innymi o 'Strażnikach Galaktyki', chyba największym odkryciu tych wakacji, o 'Magii w blasku księżyca'- Woody nadal w niezłej formie, 'Więźniu labiryntu', który mnie nie zachwycił, 'Szefie' przyjemnym wakacyjnym filmie, coś z naszego rodzimego podwórka, czyli 'Bogowie', oczywiście Igrzyska część trzecia, bo nie byłabym sobą, gdybym już ich nie widziała, niestety moim zdaniem to najgorsza część, no i wisience na torcie, nominowanym do Oscara 2014 filmie, o którym nie miałam okazji jeszcze pisać 'Nebraska'. Tak to dzięki niemu, zmotywowałam się do tego, żeby tutaj do Was powrócić, żeby postarać się znaleźć czas. A dzisiaj o moim innym odkryciu- 'Tylko kochankowie przeżyją'.

Do końca roku pozostało coraz mniej czasu, więc  przymierzam się do sporządzenia rankingu najlepszych filmów 2014, tak samo jak w poprzednim roku. Zdecydowanie do filmów, które najbardziej urzekły mnie dotychczas należą 'Grand Budapest Hotel', wspomniana 'Nebraska' i właśnie 'Tylko kochankowie przeżyją'. Wysoko również znalazły by się 'Witaj w klubie' i 'Tajemnica Filomeny' .  Gdzieś tam myślę, że również powinni się pojawić 'Strażnicy Galaktyki' mimo,że to film typowo rozrywkowy naprawdę miło mnie zaskoczył. Ale wracamy do 'Tylko kochankowie przeżyją'.

Na samym początku, kiedy zobaczyłam połączenie horroru z romansem przyszedł mi do głowy tylko i wyłącznie 'Zmierzch', a to nie zbyt dobre skojarzenie. Co prawda książki wszystkie cztery części przeczytałam, ja również uległam tej modzie, o tyle z filmem było inaczej zanim do kin trafiły wszystkie części ja już wyrosłam z niego. Na szczęście Jim Jarmusch postanowił wykreować zupełnie inny wizerunek wampirów niż ten tak chętnie ostatnio nam prezentowany.

Adam i Eva w tych rolach Tom Hiddleston i Tilda Swinton to para wampirów, którzy są ze sobą od zarania dziejów. Pomimo tego, że różnią się od siebie ich związek tworzy pewnego rodzaju harmonię. Żyją na uboczu ukrywając się przed innymi. Zamęt w ich życie wprowadzi Ava siostra Evy, która nie stroni od imprez, a brak jakichkolwiek zahamowań jest źródłem jej pokarmu, którego ma pod dostatkiem.

To film w którym nie brak pięknych dopieszczonych w każdym calu obrazów, podobnie jak w 'Grand Budapest Hotel'. Nawet spożywana przez bohaterów krew wygląda nieziemsko w tej scenerii. Ważną również rolę odgrywa muzyka. Nadająca klimat, wręcz hipnotyzująca. Dekadentyzm i ulotność tego zdecydowanie nie brakuje w tej produkcji. Takie wampiry chcę oglądać częściej. Polecam. Mnie naprawdę ten film wyjątkowo zachwycił.