Obiecałam w pierwszym wpisie, że na blogu będzie też o starszych filmach, więc proszę wywiązuję się z tego, dzisiaj będzie o Annie Hall. Allena się kocha, bądź nienawidzi, bo jego filmy są specyficzne, przegadane, dla miłośników kina akcji wręcz nudne, dla skupiających się na dialogach- bardzo dobre.
'Annie Hall' to jeden z dzieł tego autora z czasów jego szczytowej formy. Mamy tu wszystko co stanowi kwintesencje stylu Allena: neurotycznego bohatera, inteligentne i cięta dialogi.Niestety dzisiejsze jego dzieło już tak nie zachwycają, jak te stare. Zmęczenie materiału ? Dosyć prawdopodobne. Annie Hall to dosyć krótka historia burzliwego związku specyficznej pary. Można powiedzieć schodzą się rozchodzą i sami wydawać by się mogło nie wiedzą o co im chodzi. A wszystko jest w dodatku okraszone nutą śmiechu.
Akcja posuwa się z prędkością rolecostera, poznajemy jedynie najważniejsze fakty z życia bohaterów, za pomocą krótkich skeczy. No i dobrzy aktorzy- Diane Keaton i Woody Allen. To film dosyć biograficzny, bo Allen i Keaton byli parą swego czasu i, co ciekawe Hall to panieńskie nazwisko Diane. To wszystko tworzy tak osobliwy efekt, ponieważ Woody i Diane tak naprawdę graja siebie.
Już na samym początku dowiadujemy się jak ta historia się skończy, więc możemy spokojnie skupić się na elementach komediowych, ale i wywołać u siebie refleksję. A wszystko ponadto ma miejsce w niesamowitej scenerii Nowego Jorku lat 70.
W swoim filmie Allen szydzi ze wszystkiego religii, popkultury, tzw. inteligencji, również nie boi się śmiać z siebie samego. Polecam gorąco.
A dzisiaj w telewizji również ciekawy film-Niczego nie żałuję-Edith Piaf na TVP Kultura o godzinie 20:20. Również polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz