poniedziałek, 11 listopada 2013

Pokłosie


Z przykrością dzisiaj stwierdziłam, że w moich wpisach przeważają amerykańskie produkcje, tak też dzisiaj z okazji naszego narodowego święta post będzie o polskim filmie.  O 'Pokłosiu' z pewnością słyszeliście, bo nawet jeśli nie śledzicie filmowych nowości, to ciężko było uciec od lawiny komentarzy w  wszelkiej postaci mediach na temat tego thrilleru Pasikowskiego. Szczególnie zarzutów o jego antypolskości, ponadto co niektórzy pozwalali sobie na wylewanie na niego pomyj. Kwestie historyczne pominę, gdyż nie czuję się na siłach, aby o nich pisać, nie żyłam wtedy, nie mogę stwierdzić, czy to prawda czy nie, należy jednak pamiętać, że to thriller, a nie dokument, więc i ziarnko fikcji jest jak najbardziej na miejscu.


Dla mnie to świetny kryminał, gęsty i klimatyczny, kluczowym wydaje mi się też być miejsce akcji- polska wieś, to ona jest w stanie skrywa nie jedną mroczną tajemnicę, a w dodatku wytwarzać niesamowity klimat, o czym już przekonywał wielokrotnie Smarzowski- 'Dom zły', 'Róża', czy 'Wesele'.
A o czym jest właściwie ten film? O dwóch braciach Franku i Józku Kalinie w tych rolach Ireneusz Czop i Maciej Stuhr. Starszy Franek przyjeżdża z Chicago na wakacje, aby odwiedzić młodszego brata. Z pozoru w rodzinnej wsi się nic nie zmieniło, ale to tylko pozory, szybko zauważa, że jego brat jest skonfliktowany z miejscową ludnością, ponadto dziwnie się zachowuje. Z czasem odkrywa, że jego brat jako jedyny przejął się faktem zniszczenia nagrobków Żydów, z których postanowiono wybudować drogę.
Franek postanawia razem ze swoim bratem oraz miejscowym proboszczem zbadać tą sprawę, im więcej wiedzą, tym bardziej jest to nie na rękę mieszkańcom wsi. Okoliczna ludność tworzy osobliwy obraz: większość ma czerwone twarze, a w łapach nie boją się dzierżyć wideł i siekier, dodatkowo są podjudzani przez księdza, który tylko obmyśla, jak pozbyć się obecnego proboszcza.
Emocje przez Pasikowskiego są dawkowane po mistrzowsku, klimat budują zdjęcia Edelmana i muzyka Dzuszyńskiego. Osobiście skłaniam się, żeby powiedzieć, że to film o ludzkim strachu, strachu przed przeszłością, o trudzie walki o swoje idee, niezłomności, ale też byciu ignorantami, lenistwie, egoizmie,  wyborach pomiędzy dobrem, a złem, sumieniu, akceptacji oraz nie akceptacji różnic. Wbrew pozorom to film bardzo aktualny. Wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli gorąco polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz