czwartek, 28 listopada 2013

Pani Bovary


Mark Twain kiedyś powiedział, że" Klasyka, to to, co wszyscy chcieliby przeczytać i czego nikt nie czyta" i miał rację. Ja przyznam się, że obserwuję, ze skrytą ciekawością, co czytają Polacy, oczywiście, jeżeli coś czytają. W pociągach, tramwajach, autobusach, poczekalniach, czy to u fryzjerów, czy lekarzy, w parkach, na plażach, wszędzie tam gdzie widzę kogoś z książką, i bardzo rzadko są to pozycje związane z tak zwaną klasyką. Broń Boże nie potępiam, książki mają sprawiać przyjemność, a te klasyczne pozycje, nie każdemu sprawiają, mam tego świadomość. Są trudniejsze do przebrnięcia, bo język nie dzisiejszy i problemy nie współczesne, dlatego częściej sięgamy po te nowości. Z najświeższymi tytułami jest też tak, że one po prostu są bardziej reklamowane i wyeksponowane we wszystkich możliwych księgarniach. Na klasykę natomiast lubimy się powoływać, często nieświadomie, czasami świadomie, aby to wykazać swoją elokwencję. Prawda taka, że mało kto ją czyta, szczególnie jeżeli chodzi o te młodsze pokolenie. Ja sama bez win też nie jestem coś tam z niej przeczytałam, ale są pozycje, które ciążą mi jak grzechy na sumieniu i wiem, że muszę je przeczytać. Wolę być w tyle z nowościami, a zająć się klasyką. I dzisiaj podejmę się syzyfowego zadania spróbuję Was zachęcić do właśnie jednej z tych klasycznych pozycji. Mam nadzieję, że nie będzie to walka z wiatrakami.
To jedna z tych najważniejszych pozycji w moim życiu, a mowa o 'Pani Bovary'. Zawsze gdzieś ciągnęło mnie do psychologii, to poznawania tajnik ludzkiej duszy, a Emma Bovary stanowi idealną jednostkę do badania. Flaubert z niemal chirurgiczną precyzją kreuje ją. Wydawać się może dosyć niecodziennym, że to właśnie mężczyzna stworzył, tak dokładny i prawdziwy obraz kobiety. Nie jest to dzieło przypadku. Flaubert za nim stworzył Emmę, przyglądał się kobietom i to tym prawdziwym z krwi i kości. Chciał stworzyć powieść, której szczegóły byłyby nienaganne i udało mu się to. Teraz słów kilka o tytułowej Pani Bovary, to kobieta kochająca kicz na wszystkich płaszczyznach jej życia, pretensjonalna, typowa antybohaterka, ale czytając Flauberta nie sposób jej nie współczuć i próbować zrozumieć. Duże piętno na jej życie wywarło dzieciństwo- spędzone na wsi, z którego pragnęła się wyzwolić, całe życie marzyła o księciu na białym koniu, który by jej w tym pomógł, więc kiedy w jej życiu pojawił się Karol Bovary, nie mogła odrzucić takiej propozycji, miała nadzieję na ekscytujące życie u jego boku. Rzeczywistość, jak to najczęściej się zdarza nie sprostała jej oczekiwaniom. Karol według niej okazał się irytująco nudny, a rozmowa z nim była 'płaska niczym ulicznym chodnik', a Emma po prostu pragnęła poznać znaczenie słów szczęście, namiętność, wciąż marzyła o miłości wyjątkowej, o mężczyźnie, który będzie odgadywał jej najskrytsze myśli, który zapewni jej piękne stroje, będzie zabierał ją na bale. Tak też wdawała się w romanse, chciała przeżyć to co bohaterki jej ulubionych powieści Waltera Scotta. Szła na oślep za swoimi pragnieniami, a tak naprawdę to nie do końca 'swoimi', bo one nie pochodzą od niej. Była pozbawiona własnej tożsamości. Wszystko u niej to pozory. 
Narastała u niej irytacja i nienawiść, a to wszystko z goryczy jej życia. Przestała widzieć nadzieję na zmianę, bo lata leciały, a w jej życiu nic się nie zmieniało. Żyła w bezsensownym świecie własnej iluzji. Sama doprowadza siebie do klęski i szaleństwa. Tematyka dosyć sztampowa, za to Flaubert zdecydowanie stworzył niesztampową powieść. Często 'puszcza oko' do czytelników w postaci żartów lub ironii. Pomimo tego, że historia ta została stworzona wiele lat temu, to nadal jest niezwykle uniwersalna. W dzisiejszym świecie też żyją Emmy. Bo czy każdy z nas nie nigdy nie pragnął czegoś irracjonalnego, nie chciał więcej, mocniej, silniej żyć ? Ja chciałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz