piątek, 22 listopada 2013

Kapitan Phillips



Jakoś nie byłam przekonana, co do tego filmu, czy to dobry wybór wybierać się na niego. Piraci  nigdy mnie nie zajmowali, nawet ci z Karaibów. I przyznam się, że zdecydowałam się na niego tylko i wyłącznie dla Toma Hanksa, bo to dobry aktor i jeszcze ma szczęście występować w inteligentnych produkcjach jak:'Forrest Gump', 'Cast Away-poza światem', 'Terminal', więc licząc na jego instynkt co do produkcji w, których występuje skusiłam się na 'Kapitana Phillipsa' i nie żałowałam.
Jestem wręcz pewna, że Hanks zostanie nominowany do Oscara za tę rolę, a i pewnie sam film też  Akademia Filmowa doceni. To film oparty na prawdziwych zdarzeniach. W kwietniu 2009 roku  uprowadzono amerykański kontenerowiec 'Maersk Alabama'  240 mil od wybrzeża Somalii, przez piratów. Tom Hanks wciela się w postać tytułowego kapitana Phillipsa, który jest kapitanem kontenerowca 'Maersk Alabama'. Ów statek przewozi ładunek żywności do portu Mombasa w Kenii.
Wyprawa w głąb Afryki okazuję się być bardziej niebezpieczną niż na początku można było się spodziewać, bo kiedy kapitan szykuje się do swej podróży,  niejaki Muse, dowódca tej szajki i jego współtowarzysze przygotowują się do pirackiego ataku. Co ja wam będę pisać o samym ataku, po prostu trzyma w napięciu. Ale co ważne oglądając ten film, nie można przyjąć prostego podziału dobrzy Amerykanie- źli Somalijczycy.  Bo piraci nie robią  tego z własnej potrzeby, bądź chęci. Dla nich to zadanie, które dostali od swoich przełożonych. Jego wykonanie ma wpływ na ich przyszłość. Statek tek jest dla nich perspektywą wielkich pieniędzy, zapewniania sobie spokojnego życia. Opryszczkowie Ci nie są jednak żądni krwi, zdają się być raczej zagubieni lub zdesperowani. Przez to opowiedzenie się za jedną stroną, nie staje się już takie oczywiste.  Gdzieś podczas seansu, co jakiś czas wybrzmiewają słowa Musego-"Będzie dobrze Irlandczyku", jakby miały być próbą uspokojenia i pocieszenia, tylko tak naprawdę którego z nich?
Ważnym problemem poruszonym w tym filmie jest  przepaść pomiędzy Zachodem, a Trzecim Światem. Bo gdyby nie fakt, że tych Somalijczyków dotyka bieda i głód, nie musieli by robić tego, co robią i ryzykować. Jak sami powtarzają w filmie "My nie jesteśmy Al-Kaida", oni nie robią tego z żadnych ideologicznych pobudek. Cała historię poznajemy z punktu widzenia Kapitana Phillipsa. Mamy więc wrażenie, jakbyś rzeczywiście tam byli i 'na gorąco' obserwowali co się dzieje na tym statku.  Z całą pewnością można powiedzieć, że to film Toma Hanksa, bo cały należy właśnie do niego, to on gra pierwsze skrzypce. Ostatnia scena, po prostu stanowi mistrzostwo jego gry. Polecam gorąco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz