poniedziałek, 31 marca 2014

Wyznanie Crossa


Oszalałam. Tak dokładnie pomyślałam, kiedy sięgnęłam po tę książkę. Już wyjaśniam Wam dlaczego. Zawsze śledzę nowości i bestsellery książkowe, co nie oznacza, że zawsze po nie sięgam. Przeważnie zwlekam, aż minie szał na coś, tak było między innymi ze Stigiem Larssonem i 'Trylogią Millenium'. Od kiedy przekonałam się, że te bestsellery to naprawdę 'fajne' pozycje staram się szybciej reagować na nowe.

Jakoś dawno temu od kiedy zaczął się szał na Greya, sięgnęłam po tę książkę. I nie przypadła mi do gustu. Nie chodzi o wstyd czy zażenowanie czy skrępowanie. Przede wszystkim wyjątkowo irytowała mnie główna bohaterka. Ciągle tylko użalała się nad sobą, jaka to jest beznadziejna, a ten Grey świetny. Ileż można? Do tego ten język, grafomaństwo, że aż szok. Źle mi się to czytało oj źle.

Jakiś czas temu będąc w bibliotece sięgnęłam po 'Wyznanie Crossa'. Przeważnie wcześniej zamawiam książki przez internet i w bibliotece tylko je odbieram, ale akurat tego dnia jakoś tego nie zrobiłam. I zaczęłam przeglądać półkę z nowościami . Zrobiłam test pierwszej strony. Pamiętacie, jak wspominałam o nim pisząc o 'Szelmostwach niegrzecznej dziewczynki'? Przeszła ją. 

Byłam wyjątkowo zniechęcona do tak zwanej 'literatury erotycznej' przez nieudane pierwsze podejście do 'Pięćdziesiąt twarzy Greya', kto wie może nie ostatnie. 

W domu dotarło do mnie, że to trzecia część. Zaczynać od trzeciej? Słabo, ale wcale tak nie było. Fakt, że nie wiem jak Eva, główna bohaterka i on-Gideon Cross nie przeszkodził mi na poznawanie dalszego ciągu ich przygód. Pomimo tego, że główna bohaterka też od czasu do czasu narzeka na mankamenty swojej urody i chwali tą Crossa, nie robi tego zdecydowanie tak nachalnie, jak wspomniana wcześniej z konkurencyjnej książki. 

Będę z Wami szczera, ta książka jest o niczym tylko i wyłącznie o seksie. Gdzieś tam coś się dzieje, jest jakaś fabuła, ale nie za wiele, bo wolno rozgrywa się akcja dotycząca związku Evy i Gideona i perypetii z tym związanych. Co nie oznacza, że oceniam ją źle.

Mi od samego początku przypadła bardziej do gustu niż 'legendarny już Grey'.  Przede wszystkim przez głównych bohaterów, no i język. Zdecydowanie lepiej się tę książkę czyta. W moim przypadku miała szczęście ta książkę, bo prawie całą przeczytałam w pociągu. Podejrzewam, że w innych okolicznościach nie popatrzyłabym na nią tak przychylnie. A w tych naprawdę mnie zajęła i jakoś umiliła podróż. Myślę, że skuszę się również na pierwszą i drugą część.

Polecam, jako lekturę na oderwanie. Szczególnie fankom Greya, aby porównać lub wypełnić pustkę i tym nieprzekonanym jak ja wcześniej, może Cross bardziej Was przekona od Greya? Mnie przekonał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz