sobota, 1 lutego 2014

Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki


Lista książek i autorów po których pragnę kiedyś sięgnąć prawie każdego dnia się wydłuża i chyba coraz częściej przestaje wierzyć, że uda mi się wszytko przeczytać, a jakby dodać do tego jeszcze filmów, które chcę obejrzeć, to szanse całkowitego spełnienia są równe zeru.  Jedyna szansa, to umieć zapanować jakoś nad czasem, ale to przydałaby się jakaś magia. Billowi Nighiemu  w filmie 'Czas na miłość' to się udało,ale tylko i wyłącznie dzięki pewnej dawce magii. Niemniej jednak warto próbować.
Na tej mojej liście znajdował i nadal znajduje się Mario Vargas Llosa. Przyznam się szczerze, że literatura hiszpańskojęzyczna jest mi prawie obca. Z całej palety książek Llosy, mimo polecanego mi 'Święta kozła', postanowiłam jednak zacząć swoją przygodę od 'Szelmostw niegrzecznej dziewczynki'. Chyba jeszcze o tym nigdy nie pisałam, ale może kiedyś stworzę takiego posta, co sprawia, że sięgam po jakąś książkę, dlaczego akurat wybieram ją. Jednym z tych powodów jest tytuł. Okej może i to głupi powód, ale jeśli tytuł mnie zaintryguje i zaciekawi, to wierzę w to, że książka też musi być interesująca i najczęściej tak jest. Bez wątpienia ten tytuł najbardziej przypadł mi do gustu z wszystkich powieście Mario Vargas Llosa.
O czym jest ta książka? O miłości, czyli o tym o czym większość piosenek, książek, filmów. O miłości toksycznej, perwersyjnej, inspirującej i wyniszczającej, prawie jak w 'Blue Valentine'. Niegrzeczna dziewczynka od kiedy pojawi się w życiu tłumacza Ricarda, nie będzie mogła z niego zniknąć. Ciągle będzie pojawiać się w nim i znikać. Raniąc, a jednocześnie wzbudzając namiętność.
Piękne słownictwo, nie czyta się jej, a wręcz płynie. Mnie przygoda z niegrzeczną dziewczynką minęła w mgnieniu oka.
Jednak powiem szczerze, że mam odczucia ambiwalentne co do niej. Ciekawa i wciągająca owszem była (oceniając całokształt), znalazły się jednak fragmenty, które delikatnie mi się dłużyły. No i chyba ja jakoś do tej hiszpańskojęzycznej literatury nie pasuję, to takie moje odczucie, bliżej mi jakoś do Skandynawów i ich pełnych morderstw i krwi kryminałów. Co nie zmienia faktu, że książkę polecam, z całą pewnością warto ją przeczytać, w ogóle warto czytać Llosa to w końcu noblista, a ja z całą pewnością za jakiś czas zrobię drugie podejście do jego powieści i na pewno podzielę się z Wami moimi odczuciami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz