środa, 12 lutego 2014

Sherlock


Rzadko, bo rzadko, ale czasami zdarza mi się planować posty z wyprzedzenie, to znaczy, co kiedy będzie i właśnie tak było z dzisiejszym dniem. Na dzisiaj zaplanowany był tekst o 'Jacku Stongu'. Jak widzicie jednak nie będzie o nim. Dlaczego? Wyobraźcie sobie, że poszłam do kina dzisiaj w środę o godzinie 10:30, wstałam specjalnie skoro świt i przeżyłam niesamowite rozczarowanie, przy kasie dowiedziałam się od sympatycznego pana, że przykro nam, ale nie ma już miejsc, 10 minut przed seansem. Kto by pomyślał, że w środę o takiej godzinie tyle ludzi wybrało się do kina. Tak też ' Jacka Stronga' nie obejrzałam, ale mam nadzieję, że nadrobię tą zaległość. 

Jednak nie pozostawię Was bez niczego i podzielę się z Wami  moim nowym odkryciem. Niedawno jeszcze przy okazji postu o 'Ani słowa więcej' żaliłam się Wam, że po obejrzeniu wszelkich możliwych odcinków 'Homelandodczuwam pewnego rodzaju pustkę, szybko jednak ją zapełniłam i znalazłam pocieszenie w ramionach 'Sherlocka'. Słyszałam o nim już dawno, ale jakoś będąc zrażona kinowymi wariacjami Sherlocka stworzonymi przez Guya Ritchiego, nie zrozumcie mnie źle,  obydwie części są niezłe, ale jakoś bez zbędnego entuzjazmu podchodzę do nich, oczywiście trzecią też obejrzę, ale jakoś nie zachęciły mnie do manii na Sherlocka. Postanowiłam jednak podjąć wyzwanie i spróbować tego serialu i powiem Wam, że jest świetny.


Chyba nie muszę Wam mówić o fabule. Kim jest Sherlock Holmes i Doktor Watson każdy wie. Czym panowie się zajmują raczej też. Serial ten przede wszystkim różni się od wspomnianej wcześniej kinowej wersji tym, że został przeniesiony do współczesnych czasów. Sherlock pisze smsy, googluje, jeździ taksówkami, ma stronę internetową, a doktor Watson prowadzi bloga ( to chyba mój ulubiony motyw) i chodzi do psychoanalityka, wszystkie kryminalne historie są dostosowane do współczesnych realiów, ale bazują na powieści Artura Conan Doyle i myślę, że właśnie to działa na ogromny plus tego serialu, przynajmniej mi się bardzo podoba. Nowe spojrzenie na stary dobrze znany pierwowzór.
Aktorzy wcielający się w postacie Holmesa i doktora Watsona sprawdzają się lepiej od tych z wersji Guya Ritchiego. Benedict Cumberbatch jest bardziej cyniczny i mniej przystępny od Robert Downeya Jr., a i doktor Watson grany przez Martina Freemana ( tak to Bilbo Baggins) doskonale dopełnia Sherlocka, nie będąc jedynie jego cieniem. To po prostu moim zdaniem bardziej pasujący do siebie i zgrany duet niż ten stworzony przez Roberta Downey Jr. i Juda Law. 
Pomimo, że to serial, to może się pochwalić formą prawie  filmową. Jeden odcinek trwa około półtora godziny, niestety na każdy z sezonów przypadają jedynie trzy odcinki. We wszystkim czuć klimat Wielkiej Brytanii w końcu to produkcja BBC, która jest naprawdę na światowym poziomie. Nawet 'New York Times' pochwalił tę produkcję.
No i na koniec mam dla Was dobrą wiadomość  TVP 2 wyemituje już niedługo wszystkie odcinki tego serialu. Na antenie będzie można go oglądać od 2 marca w każdą niedziele o godzinie 21:10.
Jeśli chcecie być na bieżąco z nowościami na books and movies zachęcam do polubienia profilu na facebooku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz