piątek, 13 lutego 2015

Gra tajemnic


Witajcie po dłuższej przerwie. Luty to miesiąc, który nieodłącznie kojarzy mi się z Oscarami. Dlatego zanim podzielę się z Wami swoimi tegorocznymi typami, zaproponuję Wam krótki przegląd wszystkich, bądź prawie wszystkich tegorocznych nominacji. O dwóch filmach nominowanych w tym roku mogliście już przeczytać- 'Grand Budapest Hotel' i 'Boyhood'. Dzisiaj podzielę się z Wami moją opinią o 'Grze tajemnic'.

Bardzo dawno temu, tak dawno że nawet nie pamiętam dokładnie kiedy, zaznaczyłam sobie na filmwebie, że chcę zobaczyć 'Grę tajemnic'. W głównej mierze przyciągały mnie tutaj dwa nazwiska Cumberbatch i Knightley. Dodatkowo wydawało mi się, że Alan Turing i jego historia to dobry materiał na ciekawą biografię. Premiera ciągle się przesuwała z tego co pamiętam miała być w już w grudniu 2014 roku, a wydaje mi się, że była jeszcze wcześniejsza data. Moja ciekawość rosła ogromnie i niestety zostałam rozczarowana.

Dlaczego? 'Gra tajemnic' jest poprawną biografią, która niestety niczym się nie wyróżnia. Powiem więcej niestety chwilami jest nawet nudna. Zdecydowanie najjaśniejszym punktem jest tutaj Benedict Cumberbatch, któremu udało się zagrać postać z jednej strony podobną do wcześniej mu granej ( geniusz z problem nawiązywania kontaktów z innymi nie przypomina Wam przypadkiem Sherlocka?) , a za razem nie popadł w rutynę i stworzył zupełnie kogoś innego. Jednak wydaje mi się, że to zdecydowanie za mało na Oscara. Keira Knightley niestety została przyćmiona. Zagrała dobrze, ale jej rola niczym się nie wyróżniła. Jej też nie wróżę Oscara. 

Nie będę się czepiać faktu, że film nie pokazuje wkładu Polaków w tworzeniu Enigmy. Produkcja nie jest polska i z założenia to miała być biografia Alana Turinga, a Enigma oczywiście pełni jakąś tam rolę, ale jest tylko dodatkiem.

Chyba jednak najbardziej nie podobał mi się fakt, że Morten Tyldum nie wiedział w którą stronę pójść, czy skupić się na życiu zawodowym czy prywatnym Turinga. Wybrał te dwie sfery traktując je w proporcji 50 na 50. Przez to obydwie nie zostały wystarczająco wyczerpane, a jednocześnie mam poczucie, że nie do końca wiadomo o co mu chodziło? Co miało być myślą przewodnią? 

Czy polecam? To typowa laurka wystawiona Turingowi. Poprawna i dla mnie trochę przesłodzona. Zarówno nie odradzam stanowczo, jak i nie polecam z jakimś specjalnym entuzjazmem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz