środa, 11 czerwca 2014

Grand Budapest Hotel


Ostatnimi czasy jakoś tak opóźniam się z nowościami na blogu. Mam tak wiele książek i filmów o których chciałabym Wam napisać, ale nie mam czasu tego zrobić. Właśnie jedną z nich jest 'Grand Budapest Hotel'. 

Nie jestem i nigdy nie byłam fanką twórczości Wesa Andersona. Niemniej jednak muszę stwierdzić, że dawno żaden film mnie tak nie zachwycił, jak właśnie 'Grand Budapest Hotel'. Wielka szkoda, że nie został nominowany w tym roku do Oscara i pewnie też nie zostanie w przyszłym z racji tego, ze miał swoją premierę na początku 2014 roku, więc w momencie przyznawania nominacji już Akademia Filmowa zdąży o nim zapomnień. Cóż takie życie co zrobić. 

Jak byście spytali co podobało mi się w tym filmie, powiedziała bym Wam, że wszystko. Naprawdę dosłownie wszystko. Miałam nosa co do niego coś czułam już pod koniec tamtego roku, że 'Grand Budapest Hotel' to będzie coś.

Fabuła? Młody pisarz w tej roli Jude Law odpoczywa w Grand Budapest Hotelu tam też nawiązuję pogawędkę ze staruszkiem będącym właścicielem hotelu. Ów staruszek opowiada swoją historię i w jaki sposób pozyskał ten hotel. Uwierzcie mi na słowo, że ta historia jest niesamowicie interesująca. 

Oprócz Juda Lawa w filmie pojawia się cała plejada znanych aktorów- Ralp Finnes znany chociażby z 'Lektora' lub 'Księżnej' w roli Gustava H. mentora właściciela, Tilda Swinton w roli starszej mieszkanki hotelu, jak zwykle przeraźliwa, a zarazem zachwycająca, podobnie jak w 'Snowpiercer:Arka przyszłości'. Adrien Brody w roli demonicznego syna bogatej mieszkanki hotelu czyli Tildy Swinton.

To właśnie głównym bohaterem zostaje Gustav H. ekscentryczny, ale oddany portier będący bawidamkiem jednocześnie. Hedonistyczny cwaniak z wielką charyzmą, który magnetyzuje na ekranie od pierwszej sekundy. 

Akcja filmu płynie bardzo wartko. Na nudę nie ma miejsca. Ale oprócz fabuły, która jest jak rwący potok, doskonały aktorów wcielających się w ciekawe postacie zachwyca również widok. Piękne kolory, wszystko wzbudza zachwyt, a nawet więzienie wygląda tak, że chciałoby się tam mieszkać. Surrealizm i humor w jednym.  Mordercze napięcie i nuta melancholii.'Grand Budapest Hotel' jest tak smakowity, że chciałoby się go schrupać całego od razu, bez żadnej zwłoki i ograniczeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz