sobota, 28 czerwca 2014

Teoria wielkiego podrywu


Pozostajemy nadal w temacie seriali i to tych komediowych. Każdy z Was na pewno zna chociaż jednego nerda czy geeka. Tak to ten chudy chłopiec w okularkach, śmiesznym swetrze, który pasjonuje się naukami ścisłymi i informatyką i którego raczej nikt nie lubi. Pamiętacie na pewno amerykańskie filmy o nastolatkach, wiecie chłopacy sportowcy, popularne i śliczne dziewczyny i oni nieudacznicy, to zawsze w tej grupie byli oni-nerdzi i geeki. Raczej nikt ich nie lubił i nimi nikt się nie przejmował. Do czasu. Tak do czasu 'Teorii wielkiego podrywu'.

Może brzmi to dziwnie, ale mnie nigdy nie ciągnęło do tego serialu. I tak też śmiałam się z nerdo-geeków. Serial mnie zainteresował dopiero kiedy moja kuzynka stwierdziła, że jest świetny, a ona nigdy nie była i nie jest fanką żadnych seriali. Dla mnie ta opinia znaczyła naprawdę coś to i po niego sięgnęłam i się nie zawiodłam.

Nie wiem czy z przykrością czy nie ale stwierdzam zdecydowanie, że paczka przyjaciół z 'Teorii wielkiego podrywu' śmieszy mnie bardziej niż ta z 'Jak poznałem waszą matkę'. Chyba wewnętrznie jestem nerdem i nolifem . To trochę dziwne odkrycie, ale kto by się przejmował.

Zasadnicze pytanie, a o czym właściwie jest ten serial ? Jak większość serial z grupy tych lżejszych, to serial o grupie przyjaciół. Trochę niezwykłej grupie przyjaciół, bo wszyscy są naukowcami. Mamy Leonarda, który mieszka z Sheldonem. Bardzo ekscentrycznym i przy tym bardzo zabawnym gościem. Chociaż życie z nim może być naprawdę uciążliwe. Jest również Howard, który ma Żydowskie korzenie i mieszka z matką, której nigdy nie pokazano w serialu, ale jej image jest kreowany jakoby była 'straszna' oraz Rajesh pochodzący z Indii, który ma bardzo wstydliwy problem, bo nie umie rozmawiać z kobietami. Nie to nie przenośnia, w towarzystwie kobiet po prostu milczy.

Codzienną rutynę przyjaciół zaburza nowa sąsiadka, a dokładnie sąsiadka Leonarda i Sheldona-Penny. Urocza blondynka z serii tych super fajnych dziewczyn w szkole, może trochę głupich, ale miłych i sympatycznych.

Klucze do sukcesu jest właśnie fakt, że ta grupa przyjaciół jest zdecydowanie inna przez swoje zainteresowania. Bohaterowie są lekko przerysowani, ale przez to też śmieszniejsi.

Prawdą  jest, że ten serial moglibyśmy też przyporządkować do tego schematu stworzonego z 'Przyjaciółmi' i 'Jak poznałem waszą matkę', chociaż widać tu większe różnice niż pomiędzy tymi wyżej wymienionymi serialami. Mamy grupę przyjaciół mieszkającą w Nowym Jorku. Mamy tego romantycznego i wrażliwego chłopaka, który nie ma szczęścia w miłości i poznaje dziewczynę w pierwszym odcinku- Sheldon. Mamy tą  dziewczynę w której wszyscy się kochają-Penny, której związek z wrażliwym romantykiem pełen jest burzliwych rozstań i powrotów. Mamy zabawnego i fajtłapowatego gościa-Rajesh, chociaż on znacząco różni się od Chandlera i Marshalla oni byli bardziej podobni do siebie. Podrywacz i nieszablonowy gość w tym przypadku trochę ta funkcja się dzieli, bo podrywaczem jest Howard, choć jest w tym nieporadny i zdecydowanie nie ma takiego powodzenia u kobiet jak Barney czy Joey. A tym nieszablonowym gościem, co rozśmiesza wszystkich jest Sheldon. Jest również para małżeńska Howard i Bernadette i też jeden z przyjaciół udzielał im ślubu.  Miejsca spotkań przyjaciele nie mają typowego, często jest to mieszkanie Shelodona i Leonarda, jest również Cheesecake, gdzie pracuje Penny, ale też bywa to stołówka uczelni na, której pracują panowie. Jednak jak przystało na nardów, to mieszkanie jest najczęstszym miejscem spotkań. 

Mnie ten serial niewątpliwie bawi i śmieszy. Także gorąco go Wam polecam. 

PS. Znacie jakieś ciekawe seriale komediowe, które byście mi polecili? Szukam czegoś nowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz