poniedziałek, 5 stycznia 2015

Wolny strzelec


Telewizja chciało by się rzecz powoli odchodzi do lamusa. Dzisiaj to internet rządzi. O wielkiej sile mediów mogliśmy się przekonać już chociażby dzięki 'Zaginionej dziewczynie'. 'Wolny strzelec' jeszcze dokładniej pokazuje nam jak ten świat wygląda od kuchni.

Louis Bloom, w tej roli fenomenalny Jake Gyllenhaal, jest bezrobotnym, który desperacko szuka pracy. Pewnego razu zostaje świadkiem montażu materiału dla telewizji. Sam postanawia  spróbować swoich sił w tej materii i okazuje się, że wychodzi mu to nie najgorzej. Zaczyna filmować nocne wypadki i sprzedawać je lokalnej telewizji. Problem w tym, że Louis zdaje się gnać po trupach do celu. Nic się dla niego nie liczy, nie posunie się przed niczym, najważniejsze dla niego jest, aby być pierwszym na miejscu zbrodni. 

Jake Gyllenhaal to niesamowicie solidny filar tego filmu, który sprawia, że to kawał dobrego kina. Grany przez nie niego Louis to wychudzony i blady jak ściana socjopata ze świdrującym spojrzeniem, który hipnotyzuje. Sami zaczynamy się zastanawiać czy Bloom to taki zły człowiek czy po prostu jest chory? 

Najsmutniejsza refleksja, jaka może towarzyszyć to odkrycie, że świat przedstawiony w 'Wolnym strzelcu' to nie odległa przyszłość, a bliskie nam realia. Takie Lousy żyją i chodzą po świecie, bo my najczęściej nieświadomie domagamy się krwawych materiałów w TV. Warto zobaczyć i samemu się przekonać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz