niedziela, 29 września 2013

Blue Jasmine


Jak powszechnie wiadomo, z Allenem jest już tak, że albo go się kocha albo nienawidzi. Ja należę do tych pierwszych, kocham Allena, a szczególnie te starsze filmy, z nowszymi niestety jest gorzej. Ale muszę przyznać, że po swoich europejskich podróżach Woody powrócił do Nowego Jorku i wyszło mu to zdecydowanie na dobre. To z całą pewnością najlepszy film Allena od wielu lat.

Bo oto dostajemy prostą, lecz ciekawą historię, niesamowitych bohaterów, świetnych aktorów obsadzonych w swoich rolach i dobre dialogi. I nawet nie zauważymy kiedy minęło półtora godziny. Cate Blanchet naprawdę gra świetnie i z wielką przyjemnością ogląda się ją na ekranie.  Ona sprawia, że Jasmine ma dwie twarze . To kobieta kochająca luksus, przyjęcia, torby od Vittona, niesamowita snobka, której zabrano to wszystko, co kocha. Jedyne co jej zostało to wyobrażenie o sobie i marzenia o powrocie do swojego statusu materialnego.  Często nakłada różowe okulary i nie chce patrzeć na świat taki jaki jest.Mimo niepowodzeń nie odrzuca swoich pragnień. Jest trochę jak Don Kichot niepoprawną marzycielką, kruchą i słabą, ale zarazem wijącą się jak bluszcz do bogatych mężczyzn. Zdaje się wyznawać zasadę, po trupach do celu.


Ten film to gorzka refleksja na dzisiejsze czasy.  Woody zdaje się szukać odpowiedzi na pytania: Czy pieniądze dają szczęście ? Czy warto marzyć ? A może lepiej zdjąć różowe okulary?  
Dla fanów Allena i Blanchet myślę, że to pozycja obowiązkowa, pozostałym również gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz