środa, 18 czerwca 2014

Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie


Mam wrażenie, że powoli zmierzamy ku okresowi 'ogórkowemu' w kinie. To czas kiedy po prostu jest mniej filmów i są lżejsze. Czy to dobrze czy nie, nie wiem i nie mi to oceniać, ale zmęczona pogodą, która jest niesamowicie zmienna raz gorąco raz zimno i sesją ( tym chyba bardziej) miałam ochotę na komedię. Dobrą i zabawną. Wiecie jak to jest z tymi komediami ostatnio mam wrażenie, że ich poziom powoli się obniża, nie wspominając o tym, że część z nich nie jest w ogóle śmieszna. A nie może być gorszej komedii niż taka, która nie bawi. Wiedząc, że za filmem 'Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie' stoi ten sam facet co za 'Tedem' Seth MacFarlane postanowiłam zaryzykować.

Albert w tej roli wspomniany wcześniej Seth MacFarlane jest tchórzliwym farmerem nienawidzącym życia na dzikim Zachodzie. Znosi te wszelkie niedogodnie tylko i wyłącznie dzięki miłości do Louise w tej roli Amanda Sefried. Dziewczyna jednak go nie kocha i postanawia zerwać z nim, co więcej ma już nowego adoratora  wąsatego Foya w tą rolę wciela się Neil Patrick Harris. Chłopak się kompletnie załamuje i właśnie wtedy poznaje uroczą Annę ( Charlize Theron), która pomaga stanąć mu na nogi, a z czasem pomiędzy tą dwójką rodzi się pewne uczucie. Niestety Albert nie ma pojęcia, że piękna Anna ma męża, który zdecydowanie nie da za wygraną i żony swojej nie odda innemu mężczyźnie.

Czy mi się podobało? Umiarkowanie. Duży plus to fakt, że film jest westernem, to rzadkość co wyróżnia go dodając niesamowity klimat. Do tego dobrze dobrana muzyka, również w tym klimacie. Mnie szczególnie wpadła w ucho pierwsza piosenka otwierająca film rozbudziła ciekawość i sprawiła, że pomyślałam, że może być nie najgorzej. 

Jednak ten film jest średnio śmieszny, bardziej pocieszny, pozytywny i sympatyczny. Zdarzają się długawe i nudne dialogi i sceny. Jest sprośnie i pojawiają się klozetowe żarty podobnie jak w 'Tedzie', ale jednej osoby tu brakuje Teda. Bez niego wyszło banalnie. Pewnie tą banalność miała przykryć konwencja westernu i ten dziki Zachód, ale niestety to nie wystarczyło. 

Dla mnie najsłabszym elementem tego filmu jest właśnie Albert, który jest  irytujący i za mało zabawny. Ciężko jest go polubić i ciężko z niego śmiać.  Zdecydowanie pozytywnie oceniam Charlize Theron jest idealną Anną. Kobietą z charakterem, ciętym językiem. Jest zarazem słodka i ostra. Amanda Sefried jest mdła, ale  taka też jest jej postać. Totalnie bez wyrazu. Mnie również bardzo ucieszył udział Neil Patricka Harrisa, chociaż jego rola jest tylko epizodyczna, raz udało mu się mnie rozśmieszył tekstem 'Challenge accepted' wszyscy fani 'Jak poznałem waszą matkę' zrozumieją o co chodzi. No i pojawia się pewne również odniesienie do 'Django' nie zdradzę Wam jednak jakie, żeby nie psuć Wam wrażeń. 

Podsumowując nie jest to komedia na której człowiek śmieje się do rozpuku jak na przykład na 'Millerach', chociaż pewnie i też są tacy, których ona nie rozśmieszyła ('Millerowie'). 'Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie' to raczej sympatyczny film, który po prostu odpręża i nic po za tym. Nie liczcie, że po seansie będą Was boleć policzki czy brzuchy od śmiechu. 

PS. Myślę, że 'Ted' był lepszy. Ale to może być tylko moje zdanie, bo i nie każdego może przekonać gadający miś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz