Dawno już temu pisałam o pierwszej części dyptyku Larsa von Triera, bo było to prawie trzy miesiące temu. Dla przypomnienia post znajduje się tu.
Długo zastanawiał mnie fakt i zasadność podziału 'Nimfomanki' na dwie części. Oczywiście, jak rozmawiałam z kimś o tym, to usłyszałam, jak można oglądać bite cztery godziny seksu. Racja. Powiem więcej, jak można w ogóle oglądać film trwający cztery godziny. Ja bym nie wytrzymała. Jednak może warto było by skrócić film do dwóch godzin?
Niemniej jednak widać różnicę i to dużą. Trzy ostatnie rozdziały życia Joe znacznie różnią się od tych pierwszych mimo wszystko tworząc spójną całość. Tak ja w pierwszej części nadal mamy Joe i Seligmana, którzy w dalszym ciągu snują opowieść, a zaczynają ją w tym miejscu, gdzie skończyli w 'jedynce'.
W drugiej części rzekłabym, że jest odważniej i ostrzej. Sado- maso, soft-porno, pejcze, kajdanki i dużo innych atrakcji, które nie jednego widza o konserwatywnym zapatrywaniu mogą zbulwersować. Jak wiemy Lars von Trier już taki jest, że nie tworzy filmów, które spodobają się wszystkim, a raczej takie przeznaczone do wąskiego grona widzów.
Druga część jest zdecydowanie bardziej dramatyczna. Joe staje się ofiarą swojego pragnienia, więźniem swoje ciała. A cała konkluzja staje się mnie nie satysfakcjonującą-emancypacja seksualna kobiet i pragnienie poszukiwania szczęścia w tej kwestii skazane jest na niepowodzenie, a nawet więcej cierpienie. Lars von Trier cały czas przypomina nam jak potężną siłą jest nasza seksualność, jak zapanowanie nad nią jest kwestią trudną i rodzącą frustracje, jednocześnie jak brak ujarzmienia również bywa destrukcyjny.
Z całą pewnością tym co zdecydowanie wyróżnia 'Nimfomankę' spośród innych filmów to prawdziwa, wręcz brutalna rzeczywistość. Bez landrynkowej otoczki. Boli oglądając.
Druga część zdecydowanie jest odważniejsza od pierwszej o czym już napisałam, ale nadal nie jest to chyba coś czego się spodziewałam. Czy polecam? Myślę, że tak, ale nie jest to kino, które spodoba się wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz