poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Detektyw


Moim filmowym, a właściwie serialowym planem na tą Wielkanoc był 'Detektyw'. Serial, który kilku moich znajomych fanów kryminałów, takich jak ja, polecało mi. Wysoka ocena filmwebie-8,7 również wyjątkowo mnie intrygowała. Kiedy za oknem świeciło piękne słońce, ja rozpoczęłam swoją przygodę z mrocznym 'Detektywem', a właściwie dwoma panami detektywami i przepadłam w Luizjanie.

Dla nie lubiących się wiązać długoterminowo z serialami mam zdecydowanie dobrą wiadomość, jak na razie powstał tylko jeden jego sezon i ma tylko osiem odcinków. 

Sama fabuła owego serialu dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych-1995 i 2012 roku. Główni bohaterowie Rust Cohle w tej roli Matthew McConaughey i Martin Hart (Woody Harrelson) poszukują sprawcy rytualnego morderstwa Dory Lange dokonanego w Luizjanie. W 2012 roku obydwaj panowie przesłuchiwani są przez dwóch innych detektywów Thomasa Papania i Maynarda Gibougha. Wydawać by się mogło, nic specjalnego. Osiem odcinków, jedno śledztwo. Nuda. Oj zdecydowanie nie!

W tym serialu zdecydowanie nie brak zwrotów akcji i to tych dotyczących śledztwa, jak i tyczących się prywatnego życia Rusta i Martina i ich wzajemnej relacji. 

Wszystko dzieje się wolno i spokojnie, w tle dominują lekko sielankowe plenery Ameryki, klimatyczna muzyka, filozoficzne dysputy. Wszystko w lekko ponurym anturażu, jednak sprawia, że nie można się oderwać.

Ja uwielbiam w kryminałach lekkie rozciąganie sprawy. 'Mielenie' jej na wszystkie możliwe sposoby.  Sprawdzanie wielu hipotez, często błędnych. Nienawidzę, kiedy sprawy rozwiązywane są w mgnieniu oka. Zdecydowanie pod tym względem 'Detektyw' spełnia moje oczekiwania.

Ale prawdą jest, że o ile fundamentem tego serialu jest genialny scenariusz Nica Pizzolato,o tyle filarami całość podtrzymującymi są Matthew McConaughy i Woody Harrelson. O fenomenalnej zmianie Matthewa pisałam jakiś czas temu przy okazji jego roli w 'Witaj w klubie', skądinąd oscarowej. McConaughy nie jest już tym złotym chłopcem komedii romantycznych prężącym swoją klatę. Jeśli dalej będzie dostawał dobre rolę, wróżę więcej Oscarów dla niego. Natomaist Woody Harrelson ma w sobie coś, że już od patrzenia na niego człowiek czuje się zmieszany. Przynajmniej ja.

Obydwaj bohaterowie wyraźnie kontrastują się ze sobą. Martin wiedzie rodzinne życie, Rust natomiast jest singlem i samotnikiem. Rust nie wierzący, Martin religijny. Rust budujący długie i filozoficzne wypowiedzi, Martin mówiący krótko i lakonicznie.

Tak naprawdę w 'Detektywie' nie brak filozoficznych rozważań, głównie za sprawą Rusta, o miłości, tym co, złe i dobre oraz ludziach we współczesnym świecie.

To serial zdecydowanie z wielką klasą.  Polecam. Warto go obejrzeć.

PS. Najprawdopodobniej powstanie druga seria, ale z inną parą detektywów. Czy to dobry pomysł? Sama nie wiem poczekamy zobaczymy. Chodzą słuchy, że jednym z nich ma być Brad Pitt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz