Nie będę już obiecywać, kiedy i co pojawi się na blogu. Ostatnim razem obiecałam, że dokończę podsumowanie czytelniczego wyzwania, jakie podjęłam w 2015 roku. Rok 2016 dobiega końca, na koncie mam już 43 książki, a czytelnicze podsumowanie się nie pojawiło. Przepraszam Was najmocniej. Ostatnio jednak nie miałam kompletnie czasu, żeby coś napisać. Ciągle coś, różne zajęcia i obowiązki. Sami wiecie, jak to jest. Chwila się znalazła, chyba jednak krótsza niż dłuższa, więc jak wygłodniały wilk rzuciłam się na listopadowe premiery. Co z tego wyszło?
Na dwie z nich ( 'Doktor Strange' i 'Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć' ) czekałam już od początku roku, a nawet trochę dłużej. Jedna z tych premier kompletnie mnie nie zaskoczyła. Dostałam to czego się spodziewałam. Druga odrobinę rozczarowała.Przejdźmy do szczegółów.
Doktor Strange
'Doktor Strange' jest taki jakiego się spodziewałam. To porządny blockbuster, jakie Marvel umie robić i do jakich nas przyzwyczaił. A tytułowy Stephen Strange jest wyjątkowy i delikatnie różni się od pozostałych bohaterów komiksów ekranizowanych przez Marvela. Benedict Cumberbatch naprawdę pasuje do niego albo odwrotnie Strange pasuje do Cumberbatcha. Inność tej postaci objawia się w jej metafizycznych walkach z przeciwnikami. Jest humor, jest i akcja, są efekty specjalne. Wszystko na przyzwoitym poziomie. Tilda Swinton, Rachel McAdams i Chiwetel Ejiofor są również mocnym punktem obok Cumberbatcha w obsadzie. Po wyjściu z kina chcę więcej i już czekam na kolejną część.
Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć
Fani Harrego Pottera tej jesieni po długich oczekiwaniach w końcu mają ucztę. Najpierw literacką 'Harry Potter i przeklęte dziecko', które mi osobiście przypadło do gustu. Uroniłam łezkę. Poczułam nostalgię. 'Fantastyczne zwierzęta..' to jednak inna bajka. Zupełnie inny czarodziej, zupełnia inny świat tym razem J.K. Rowling zabrała nas do USA, a nie do Wielkiej Brytanii. Inna perspektywa czasowa i inne przygody. I niestety nie ma chemii pomiędzy nami. Eddie Redmayne wypada dobrze i naturalnie w roli Newta, jednak całe show 'kradnie' mu Kowalski nie-czar (czyli mugol w języku Harrego Pottera). Kowalskiego nie sposób nie polubić. Tak samo jak Quennie, granej przez Alison Sudol, w której cieniu pozostaje jej siostra Tina. Czuć, że 'Fanastyczne zwierzęta..' to wprowadzenie to dłuższej historii. Pierwsza przygoda Newta mnie nie zachwyca i nie podbija mojego serca. Przyznam się szczerze, że nie poczułam tego przyspieszonego bicia serca, takie jak X lat temu oglądając pierwszą część Harrego. Czegoś mi zabrakło, pewnej magii. Wiem, że chyba największym przekleństwem tego filmu będzie nieuniknione porównanie do serii z legendarnym czarodziejem.
Nowy początek
'Nowy początek' to dla mnie natomiast pozytywna niespodzianka. Dotychczasowe filmy Denisa Villeneuve, takie jak 'Labirynt', 'Wróg', 'Sicario', pozwalają stwierdzić, że ten Kanadyjczyk zna się na rzeczy. 'Nowy początek' to inna bajka i można powiedzieć, że nowy początek dla Villeneuve. Kameralny i klimatyczny Sci-Fi z kobietą w roli głównej naprawdę robi pozytywne wrażenie. Reżyser potrafi przyspieszyć bicie naszego serca i potrzymać nas za gardło. Główna bohaterka Louise (grana przez Amy Adams) to kolejna silna babka po Kate z 'Sicario', jaką prezentuje nam Villeneuve. A męskie postacie szczególnie Ian w którego wciela się Jeremy Renner pozwalają wypuklić charakter Louise i siłę. Po cichu myślę, że 'Nowy początek' może być nominowany do Oscara. To samo tyczy się Amy Adams. Film ten to pozytywna alternatywa dla blockbusterów czekających na nas w kinach, który pod postacią Sci-Fi porusza poważne tematy.