Obiecałam, że będzie o nowościach i słowa dotrzymuje. A mianowicie dzisiaj wezmę na tapetę 'Jobsa'. Ostatnimi czasy bardzo często jestem gościem kina, z racji najdłuższych w życiu wakacji- 4 miesiące, więc z nowościami jestem na bieżąco. Także nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i nie wybrać się na 'Jobsa'.
Biografie lubię,a Steve zawsze wydawał mi się ciekawą postacią do stworzenia o nim filmu. Po obejrzeniu go jednak miałam mieszane uczucia. Chwilami dłużył mi się i uwierzcie nie tylko mi. Myślę, że zdecydowanie niektóre sceny można byłoby wyciąć, a film nie stracił by na tym.
Pomimo tej niedogodności, uważam, że warto go obejrzeć. Największym atutem filmu jest -Ashton Kutcher, o którego najbardziej się obawiałam. Nigdy dla mnie nie był wybitnym aktorem, raczej takim od komedyjek i lekkich filmów. Ale trzeba przyznać, że dał sobie radę i spisał się na szóstkę. Wielki brawa. Kutcher chodzi, mówi, zachowuje się i ubiera jak Jobs. Cały staje się Stevem.
Przedstawiona przez Sterna historia to kolejne american dream, jak z małej firmy mieszczącej się w garażu stać się potentatem na rynku i milionerem, bądź miliarderem. Czego brakuje 'Jobsowi'? Zdecydowanie wprowadzenia w świat branży komputerowej. Sądzę, że przeciętni użytkownicy komputerów nie zainteresowani tym światem lub za młodzi, aby pamiętać te czasy, nie są w stanie zrozumieć fenomenu cacek od Apple. Z filmu dowiadujemy się co stworzyli oraz, że stało się to hitem, ale dlaczego? Reżyser nie chce dać nam odpowiedzi na te pytanie, przy żadnym wynalazku.
Również na ekranach obserwujemy zmianę Jobsa na przestrzeni lat, ale brak wyjaśnienia jak do tego doszło, że chłopak buszujący w zbożu stał się tym sławetnym Jobsem.Dużym plusem jest dbałość o dokładność w kwestii faktów. Co również momentami staje się niestety nużące dla widza. Brakuje też zaglębienia się w życie prywatne Jobsa. Ta sfera pozostaję jedynie liznięta przez reżysera. Chwała, że ominął temat choroby Jobsa. Ale sprawa dotycząca ojcostwa czy fakt, że Steve był adoptowany powinny zostać dokładniej pokazane.
Po wyjściu z kina moja pierwszą myślą było- ale z tego Jobsa to dupek był, nie kupie już nic od Apple. Ale wiecie co, Jobsa osobiście nie znam, ale jeżeli prawdą jest, że taki był, to dobrze, że nikt nie wpadł na pomysł, aby go ozłocać. Myślę, że warto pochylić się nad 'Jobsem'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz