Dzisiaj słów kilka o 'Dziecku Rosemary' . O tym filmie powiedziano już tak wiele, że pewnie nic odkrywczego nie napiszę. Uważam ten film za tak zwany must see, dla każdego kto kocha kino. Sama jakiś czas się do niego zbierałam, z racji obaw w stosunku do jego gatunku horroru i jak się okazało niepotrzebnie.
To film bardziej psychologiczny niż horror sam w sobie. Co jest w nim wyjątkowe? Przede wszystkim brak jakiś specjalnych tandetnych efektów grozy, jedynym elementem, który ma nas przestraszyć jest poznana przez nas historia, pełna realizmu. Brak tutaj typowych scen z horrorów. Przedstawiony świat obserwujemy z dwóch perspektyw- tytułowej bohaterki-Rosemary w tej roli Mia Farrow oraz obiektywnego obserwatora.
I przez ten zabieg pojawia się u widza pewnego rodzaju rozdwojenie, czyja prawda jest prawdziwa? Przez cały film nie poznajemy odpowiedzi na to pytanie, nawet zakończenie tego nie wyjaśnia. Przez około 2 godziny Polański bawi się z nami w kotka i myszkę, a po zakończeniu nie wiemy kto wygrał ? Czy to nie wydaje się wam być lekko psychodeniczne? Grać i nie wiedzieć kto wygrał ? Ja osobiście uwielbiam takie filmu, które zmuszają do myślenia o nich dawno po ich obejrzeniu, które pozwalają na różnorodne interpretacje i każda z nich może być prawdziwa. I tak naprawdę nie wiadomo czy to film o wyznawcach szatana czy może o paranojach kobiety w ciąży. Słyszałam ponadto o 2 zakończeniach tego filmu. W jednym widać tylko kołyskę, w drugim ponoć jest zbliżenie na twarz dziecka. Ja oglądałam tą pierwszą wersję i byłam zdziwiona faktem, że Polański sobie pozwolił na taki zabieg. Jedna trochę poszperałam, że wersja jest tylko jedna, ta którą oglądałam. Dlaczego niektórym się wydaje, że widzieli tą drugą ? Ponadto ich przekonanie było tak silne, że część widzów oskarżyła jedna z amerykańskich telewizji, kiedy wyemitowała 'Dziecko Rosemary' o wycięcie tej sceny.
I co można? Wywołać psychozę bez hektolitrów krwi i dziwacznych efektów specjalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz